W Buenos Aires wiosennie i gorąco więc nie mogłam się oprzeć zapachowi frezji i trochę tego ciepła wnieść do naszego wynajomowanego mieszkania.
Pachną słońcem i tak.... frezje to zapach mojego dzieciństwa. Gdybym miała wybrać jeden, jedyny zapach kojarzący mi się z dzieciństwem to byłby to zapach frezji w nagrzanej letnim słońcem szklarni....
W ramach pożegnalnego próbowania nowych smaków kupilam przesłodkie alfajores (ciasteczka przekladane dulce de leche i do tego oblane lukrem. Jak lubię słodycze tak więcej niż jedno takie ciastko nie wmuszę w siebie.
1 komentarz:
Tak.Frezje to dzieciństwo... :-)
Prześlij komentarz